Mecze z Rokitą Rokitnica zawsze były ciekawe i zacięte. Nie inaczej miało być tym razem. Na ten mecz wyszliśmy w identycznym składzie, jak na drugą połowę w Charłupii. Z animuszem ruszyliśmy na rywala, co przyniosło efekt już w 6. minucie, kiedy to przedłużoną przez Artura Witczańskiego wrzutkę strzałem głową zamknął Adrian Koch. Później mieliśmy jeszcze kilka niezłych sytuacji, ale bramkę po zamieszaniu pod naszą bramką w 21. minucie zdobyli rywale. Siedem minut później goście objęli prowadzenie za sprawą skutecznej egzekucji rzutu karnego po bezsensownym faulu jednego z naszych obrońców. Do przerwy wynik nie zmienił się. Trzeci mecz na wiosnę i trzeci mecz, w którym przegrywamy do przerwy - nic nowego.
Za to po przerwie ruszyliśmy podobnie jak w pierwszej połowie, z tym że dużo uważniej w tyłach i już po niespełna kwadransie po faulu na Łukaszu Mielczarku sędzia podyktował rzut wolny dla naszej drużyny z około 20 metra. Do piłki podszedł Witczański i mocnym strzałem pokonał bramkarza rywali. Później długo nie mogliśmy przechylić szali zwycięstwa na naszą stronę, a swojej szansy nie wykorzystali też goście, którzy w sytuacji sam na sam uderzyli w słupek. Za to w 83. minucie świetną akcję Marcina Wojciechowskiego i jego wrzutkę wykorzystał Piotr Ławniczek, który strzałem głową wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Cztery minuty później dzieła zniszczenia rywala dokonał Witczański, który po długim wykopie Matusiaka zgrał piłkę głową na 30 metrze, a ta lecąc w światło bramki przy fatalnym błędzie bramkarza rywali wpadła do siatki. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i wygrywając 4:2 przedłużamy zwycięską passę do ośmiu zwycięstw z rzędu!